Pisać, pisać, pisać, pisać. Podobno to trzeba robić, codziennie, o każdej porze, każdy pomysł i myśl trzeba spisywać, żeby opanować tę umiejętność w jak najlepszym stopniu. Ale czasami nie wiadomo o czym pisać. Wtedy można otworzyć swój notes i napisać jakieś pierdoły na brudno, nie dzieląc się tym z nikim (tak jakbym tym tutaj szerzej się dzieliła, no ale). Albo można napisać o swoich smutnych refleksjach. Ale dzisiaj nie jestem smutna. Jestem naprawdę szczęśliwa. A o szczęściu nie potrafię pisać. Dlatego wspomnę tylko, że jutro mam kolokwium z łaciny, które zaliczę (mimo że się nie uczyłam, ale mam dzisiaj pozytywne nastawienie i może zadziała moc autosugestii). Kochana filologia polska o której tak marzyłam.
Tak, zdjęcie całkiem niewiadomowjakimcelu. Ale tak mi się zachciało.
Szczęśliwi ludzie robią dziwne rzeczy (na przykład wstawiają fragment ich pokoju bez żadnego związku z tekstem).