czwartek, 20 lutego 2014

20.02.2014

Nie wiem co teraz piszę i w jakim jestem stanie, nie wiem co dzieje się na około, wiem tylko że jestem, ale po co, gdzie, jaki w tym cel? Po prostu jestem. Ostatnio myślałam o snach. I o życiu. Sny wydają się długie. Życie wydaje się długie. Budzimy się. To tylko sen, który trwał parę sekund (no bo podobno człowiek śni chwilę przed przebudzeniem, tak?). A co, jeśli życie też jest chwilą? I nie mam na myśli porównywania naszych marnych 70 lat życia do 4 miliardów lat istnienia Ziemi. Ale ogólnie. Co jeśli ktoś gdzieś kpi z nas, naszym przejmowaniem się, walką jak dzikie zwierzęta o głupią posadę w pracy?
Bolą mnie palce. Za mocno przyciskam klawisze. Coś już się dzieje.
Wyobraziłam sobie sytuacje, która byłaby niesamowicie fantastyczna, jeśli okazałaby się prawdą. I wiesz co? Ja w to wierzę. Rodzimy się- a to początek snu. Życie to sen. A śmierć to przebudzenie. I dalej żyjemy dalej. Bo przecież bywa tak, że w śnie nie zdajesz sobie sprawy, że to sen. I budzisz się z fistaszkiem zamiast mózgu i nie wiesz o co chodzi. A może życie to sen. A może obudzę się i będę dalej 8-letnią dziewczynką bijącą swoich kolegów, bo ich nienawidzi. Bo nienawidzi nikogo. Bo od małego ma przeczucie, że coś jest nie tak.
Coraz ciężej mi się piszę. Dużo pomyłek.
Może życie to ostrzeżenie? Może po śmierci czeka nas kolejne życie, ale nie w niebie i z aniołkami, ale normalne, w tym samym miejscu, tyle że od początku? Ja bym zmieniła dużo. Chociaż jak pomyślę CO dokładnie bym zmieniła, to nic. Bo wszystko co się działo-nie miałam  na to wpływu. Może jedynie spróbowałabym wcześniej tych cudownych rzeczy po których mam wenę. I nie ufałabym nikomu.

Nie dam rady.

1 komentarz:

  1. CO NIE DAM RADY?!! Nie ma nie dam rady. A kto mi napisze prace maturalną?!

    OdpowiedzUsuń

Śmiało! Każda opinia się liczy :)